MKS MOS Wieliczka w sobotę, 24 września, rozegrał swoje pierwsze spotkanie w ramach rozgrywek II ligi siatkówki kobiet. Nasza drużyna, która początkowo miała grać w grupie II, w związku z nieprzyznaniem licencji Pogoni Paleo Proszowice zajęła jej miejsce w grupie małopolsko-podkarpackiej i zaczęła od meczu na wyjeździe w Tomaszowie Lubelskim. Spotkanie zakończyło się niestety przegraną 1:3 z gospodarzem TKS Tomasovią.
W pierwszym secie gra początkowo toczyła się punkt za punkt, przeciwniczki wypracowały nawet dwupunktową przewagę, gdy na zagrywce stanęła Monika Antos. Po serii bardzo dobrych zagrywek, które odrzucały przeciwniczki od siatki, oraz dzięki świetnej grze blokiem Izabeli Bałuckiej i Karoliny Leśniak nasza drużyna zdobyła pięciopunktowe prowadzenie i nie oddała go już do końca tej partii. Pewne zwycięstwo w pierwszym secie zapewniła kolejna seria trudnych zagrywek tym razem w wykonaniu Izabeli Bałuckiej oraz skuteczne ataki Magdaleny Tyrańskiej i Moniki Antos. Nasza drużyna wygrała 25:18.
Przebieg drugiego seta był lustrzanym odbiciem pierwszego, ale niestety role się odwróciły. Tym razem to Tomasovia po początkowej walce punkt za punkt odskoczyła na kilkupunktowe prowadzenie, którego nasze zawodniczki nie były w stanie odrobić do końca seta przegranego 16:25.
Najwięcej emocji dostarczył set trzeci. Oba zespoły toczyły bardzo wyrównaną walkę, by w końcówce zafundować prawdziwy siatkarski horror – zarówno nasze zawodniczki, jak i gospodynie kilkakrotnie broniły piłek setowych. Niestety, proste błędy, gdy trzykrotnie piłka setowa była dla nas, sprawiły, że to przeciwniczki mogły się cieszyć z seta wygranego na przewagi do 28.
Ostatnia partia przebiegła pod dyktando gospodyń, które szybko wypracowały dużą przewagę punktową. Zawodniczki MKS MOS Wieliczka po początkowym przestoju wróciły do gry, jednak mimo ambitnej walki nie zdołały odrobić strat, przegrywając 20:25.
Pierwszy mecz w II lidze skomentował trener Grzegorz Stareńczak: zabrakło nam szczęścia, szczególnie w trzecim secie. Żal tym bardziej, że rywal był w naszym zasięgu, przeciwniczki oddawały nam w tej odsłonie aż trzy piłki na wygranie partii i trzeba było tylko skutecznie zakończyć jedną z akcji. Niewykorzystane sytuacje lubią się mścić i tak też stało się w tym meczu. Zawodniczki podeszły do kolejnej odsłony meczu mając w głowach poprzedniego seta. Mimo ambitnej walki nie były w stanie odrobić przewagi, którą przeciwnik wypracował w pierwszej fazie czwartego seta. Pomimo porażki dziewczynom należą się słowa uznania za zaangażowanie oraz wolę walki. Wierzę, że w kolejnych meczach szczęście uśmiechnie się do nas i z takich pojedynków jak z Tomasovią to my wyjdziemy zwycięsko.